Basia klika na Salonie24 Basia klika na Salonie24
807
BLOG

Palikocia kołyska

Basia klika na Salonie24 Basia klika na Salonie24 Polityka Obserwuj notkę 15

 

Możecie nazywać mnie Barbarzynką. Moi rodzice nazwali mnie bardzo podobnie, bo dali mi na imię Barbara.

Barbarzynka, Barbara, Basia – choćbym miała na imię Zosia, Kasia czy Marysia to i tak byłabym Barbarzynką. Nie dlatego, że jestem niecywilizowana i okrutna, ale dlatego, że coś, albo może ktoś, sprawia, że wciąż nie do końca rozumiem Waszego Świata. Na podzielam Waszych potrzeb, pragnień, trosk i radości.

Ze wstydem przyznaję, że nie znam Waszej salonowej rodziny tak dobrze, jak powinnam. Być może znajdę wśród Was pokrewne, barbarzyńskie dusze, których ani nie zmartwił ani nie ucieszył wynik wczorajszych wyborów. Dusze, którym jest, tak jak mi, wszystko jedno.

Kilka lat temu, kiedy nie byłam jeszcze barbarzynką, na wieść o sukcesie Palikota zadumałabym się nad skomplikowanym i nieodgadnionym funkcjonowaniem maszynerii świata, w którym pieniądze ze sprzedaży taniego wina i wódki służą do zalegalizowania kannabinoidalnej konkurencji alkoholu. Teraz, wczorajszego wieczoru, wzruszyłam tylko ramionami, ściszyłam telewizor, nalałam sobie filiżankę herbaty i przerzuciłam kolejną stronę powieści Vonneguta.

Nie, nie jestem nihilistką. Interesuję się polityką, otaczającym mnie światem. Z nihilizmu wyrosłam sześć lat temu, kiedy oglądając kolejny odcinek kultowego serialu „Koń, który mówi” sąsiadka uświadomiła mi, że to konferencja Ministra Edukacji. Zadaniem ministra, niezależnie od tego, czy zdawał sobie z tego sprawę, czy nie, było skompromitowanie w moich oczach tej filozofii. Świetna robota, panie Giertych, świetna robota!

Tak jak wspomniałam powyżej, nie jestem nihilistką – ja tylko nie angażuję się emocjonalnie. Odkryłam w sobie łagodność i pokorę. Czyż owieczka zastanawia się i kłóci się z innymi owieczkami, który pasterz je lepiej ostrzyże? Nie! Wałęsa się po hali, skubie trawkę, marzy, praży i parzy się w słonku i z innymi owieczkami. Żyje.

Nieraz zastanawiałam się czy ludzie rodzą się martwi, że tak mało interesują się życiem. Własnym, prawdziwym życiem, a nie telewizyjną, cudzą, wersją rzeczywistości. Czy naprawdę tak bardzo zajmują Was medialne spory toczone przez naszych polityków? To całe dychotomiczne, dynamiczne napięcie, kreowane w celu utrzymania Was w stanie emocjonalnego pobudzenia? Kim byłby Palikot bez Kaczyńskiego? Kaczyński bez Tuska? Pawlak bez Kargula?

Nie uwierzycie, ale świat bez polityki jest możliwy. Nigdy w życiu nie widziałam równie pięknego świata. Świata bez radości z cudzych zwycięstw ale i bez smutków zawiedzionych nadziei. Świata bez goryczy porażki i niespełnionych obietnic.

Nie, nie próbuję traktować Was teraz z pobłażliwą wyższością. Staram się tylko przekonać Was do rozbudzenia bezczelności i braku szacunku do autorytetów. Do wczorajszego wieczoru sądziłam, że ten pociąg już dla wielu z Was odjechał. Że nie ma już dla Was, rozemocjonowanych salonowych owieczek, ratunku. Wczoraj dostaliście nową szansę. Katharsis. Oczyszczenie. Palikota.

Wygrana Palikota złamała Wam serca i jest to niestety cena jaką musieliście zapłacić, żeby móc zacząć wszystko od nowa. Zostać, jak ja, barbarzyńcą. Żeby zrozumieć, że polityka jest tylko kocią kołyską.

Nie zachwyca Was to, ale to cena, jaką musieliście zapłacić. Na tym świecie nie ma nic za darmo.

 

- Od czterech tysięcy lat albo dłużej dorośli splatają zawiłe pętle ze sznurków przed nosami swoich dzieci.

Newt siedział nadal skulony w leżaku. Wyciągnął przed siebie upaćkane dłonie, jakby miał na nich rozpiętą kocią kołyskę.

- Nic dziwnego, że dzieci wyrastają potem na wariatów. Kocia kołyska to tylko kilka iksów ze sznurka pomiędzy czyimiś palcami i dzieciak patrzy, i patrzy na te iksy...

- I co?

- I nic. Nie ma żadnego cholernego kota, żadnej cholernej kołyski.*

 

*Kurt Vonnegut „Kocia kołyska”

Jestem magistrem ekonomii. Moja pasja to muzyka barokowa, spacery po lesie i czytanie gazet. Nie gram w golfa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka